Oj długo robiło mi się te skarpety, nie ze względu na stopień trudności, oj nie ;)
Zwykły brak wolnego czasu nie pozwalał mi chwycić za druty i cieszyć się przyjemnością robienia na nich... czegokolwiek ;) ale już są, gotowe czekają na nową właścicielkę, proste skarpetki raczej do spania (z uwagi na skład włóczki: trochę moheru, wełny i plastiku).
Włóczka z odzysku, ze swetra, którego w ogóle nie nosiłam
druty z żyłką nr 3,5
Wyglądają cudnie! Pamiętam, jak mi babcia skarpety dziergała. To były najlepsze skarpety ever :D
OdpowiedzUsuńNie dość, że skarpety, to jeszcze z warkoczami - szacun :)
OdpowiedzUsuńboskie, takie cieplusie:) Mój blog Ma i Bla
OdpowiedzUsuńŚliczne są , w sam raz na zimę :)
OdpowiedzUsuńW takich napewno będzie się lepiej spało. :)
OdpowiedzUsuńZachęcam do zabawy "Uwolnij skrzata!"- linkujemy skarpetki i możemy coś nawet wygrać. ^^
http://amanitaland.blogspot.com/2015/08/uwolnij-skrzata.html
Pozdrawiam.
Uwielbiam wszelkiej maści warkocze :) skarpetki są takie ładne, że szkoda żeby tylko tak do spania ....
OdpowiedzUsuń